Wielu z nas, myśląc o swoim miejscu w świecie farmacji, chciałoby pracować na stanowiskach związanych z odkrywaniem i rozwojem nowych substancji leczniczych. Jak zdobyć odpowiednie wykształcenie, aby te marzenia stały się rzeczywistością? O nowym kierunku na Wydziale Farmaceutycznym Uniwersytetu Jagiellońskiego Collegium Medicum opowie prodziekan ds. strategii i rozwoju dr hab. Marcin Kołaczkowski, prof. UJ.
– Drug Discovery and Development to nietuzinkowe studia, jedyne o takim profilu kształcenia w Polsce, a także w całej Europie Środkowej. Skąd pomysł na otwarcie takiego kierunku?
– Jak mówi przysłowie: „Potrzeba jest matką wynalazków”! Głównie opieraliśmy się na analizie potrzeb edukacyjnych i rynku pracy. Istnieje bowiem w Polsce olbrzymi sektor farmaceutyczny, który zawiera człon apteczny, ale ogromna jego część jest pozaapteczna. Obejmuje on różne aktywności związane z lekiem, które nie dotyczą jedynie prawidłowej dystrybucji środków leczniczych, ale m.in. procesu odkrywania i rozwoju nowych leków, a także rozwoju generycznego produktu leczniczego, rejestracji czy oceny technologii medycznych. To jest także bardzo duży obszar aktywności naukowych, który dotyczy ściśle leku, stanowiącego sedno przedmiotu nauk farmaceutycznych. Natomiast stan faktyczny jest taki, że nie do końca odpowiadamy na zapotrzebowanie rynku pracy aktualnymi ofertami edukacyjnymi. Farmacja to kierunek najlepiej przygotowujący do pracy w branży związanej z lekiem, ale skupiający się jednak głównie na leku już dopuszczonym do obrotu. Na kołach studenckich lub podczas pisania prac magisterskich wykonujemy prace naukowe na temat nowych substancji potencjalnie leczniczych, ale w czasie nauczania koncentrujemy się głównie na tym, jak działają zarejestrowane leki – na farmakoterapii, farmakologii, technologii postaci leku, farmacji społecznej etc. Nie jest to jednak opracowywanie nowych produktów leczniczych. Pojawia się ono tylko jako fragment niektórych przedmiotów lub fakultetów. Student kończący farmację ma w tym temacie ogólne pojęcie, ale ta wiedza nie jest wystarczająca, by absolwent był konkurencyjny na rynku pracy w branży innowacyjnej.
Reasumując, u podstaw utworzenia nowego kierunku leżała diagnoza zarówno rynku pracy, jak i oferty edukacyjnej. Istnieje także trzeci aspekt, któremu postanowiliśmy się przyjrzeć, a mianowicie – kto w tej chwili wypełnia pozaapteczny sektor farmaceutyczny? Są to w większości „niefarmaceuci”, a więc osoby w większości zdobywający wiedzę z obszaru farmacji w ramach staży u pracodawców lub dopiero po zatrudnieniu. Dla mnie, osoby mocno związanej z naukami farmaceutycznymi oraz Wydziałem, dla której liczy się przyszłość farmaceuty, jest to trochę niepokojące. Oczywiście nie chcę przez to powiedzieć, że wszyscy absolwenci kierunku Drug Discovery and Development będą farmaceutami, ale jednak będą to osoby wykształcone na wydziale farmaceutycznym, w obszarze zajmującym się sensu stricto lekiem. Przez te studia, chcemy więc zrealizować jedną ze strategii Wydziału, a mianowicie zwiększenie aktywności naszych absolwentów także na rynku pozaaptecznym. To absolutnie nie koliduje z aptekarstwem, które jest i pozostanie najpopularniejszym kierunkiem rozwoju zawodowego wśród farmaceutów. Chcemy jednak wskazać młodym ludziom różne możliwości kariery – jedni zdecydują się na pracę w aptece, a inni mogą stanowić konkurencyjną kadrę np. w farmacji przemysłowej, która również jest bardzo dużym rynkiem pracy.
– Dla kogo są te studia? Czy są kierowane głównie do studentów farmacji?
– Oferta jest szeroka. Czekamy na absolwentów studiów co najmniej pierwszego stopnia bądź studiów jednolitych, w tym magistrów farmacji. Mogą to być także absolwenci kierunku lekarskiego, analityki medycznej, biotechnologii oraz innych kierunków „biologiczno-chemicznych”. Są to studia dla osób, którym ukończenie studiów I stopnia daje możliwość dalszego kształcenia w tematyce leku i jego rozwoju. Z jednej strony to dodatkowa oferta dla studentów farmacji, a z drugiej możliwość przyjęcia części studentów z innych wydziałów i włączenia ich do grona naszych absolwentów. Wzmocni to bazę pracowników w naszym sektorze gospodarczym i naukowym, posiadających wykształcenie akademickie związane z lekiem. Aktualnie bowiem niewiele osób ma kontakt z wiedzą o leku na studiach. Jeśli tematyka substancji leczniczych w ogóle się pojawia, to na poziomie podstawowym, a na wielu kierunkach jest po prostu nie poruszana, gdyż mają one inną tematykę. Ich absolwent, rozglądając się za pracą, niejednokrotnie identyfikuje ciekawe możliwości właśnie w sektorze farmaceutycznym. Idzie więc tam do pracy, ale de facto wszystkiego musi uczyć się w pracy… Oczywiście są to ludzie inteligentni i po czasie są w stanie wykonywać swoje zadania. Jednak nasuwa się pytanie “Czy nie byliby w stanie robić tego efektywniej, gdyby na studiach otrzymali adekwatne wykształcenie?”. Przy odpowiedniej ofercie edukacyjnej podczas studiów, w pracy mogliby poszerzać swoje kompetencje i od razu je aplikować, zamiast nabywać je niemal od zera. Mogłoby to też wzmocnić kreatywność, a na pewno istotnie ją przyspieszyć. Wreszcie, jeśli ktoś zamierza pracować w tematyce leku, to dlaczego nie wykorzystać czasu na naukę w tym kierunku już na studiach?
Wrócę jeszcze przy tym do Pani pytania – „Dlaczego zdecydowaliśmy się otworzyć nowy kierunek?”. Nie ma takich studiów, a jest to ogromny obszar wiedzy. Cały proces odkrywania nowych leków i rozwoju jest pewnym zagadnieniem, które istnieje głównie w głowach naukowców-badaczy z firm farmaceutycznych. Można powiedzieć, że jest to wiedza bardzo specyficzna i „hermetyczna”. Dopiero niedawno powstały pierwsze podręczniki na temat drug discovery and development. Dlaczego więc nie spróbować uczynić z tego dziedziny edukacyjnej, która jest zorganizowana i możliwa do wykładania na poziomie akademickim? Naliczyłem takich kierunków w Europie około 6, ale żadnego w Polsce ani w najbliższym sąsiedztwie.
– Jakiego profilu kandydata Państwo oczekują? Jaką wiedzę miałaby mieć osoba przychodząca na ten kierunek?
– Staraliśmy się nie kategoryzować studentów. Bardziej nam zależy, aby wiedza z jaką przychodzi do nas osoba rekrutująca się pozwalała na zrozumienie materiału, który będziemy wykładać. Na rozmowie rekrutacyjnej oceniamy poziom wiedzy z obszaru biologii i chemii, a także ogólną orientację w aspektach farmaceutycznych. Chcemy również poznać motywację kandydata, dowiedzieć się dlaczego zdecydował się akurat na te studia. My możemy wyłożyć wiedzę każdemu studentowi, ale jeśli przychodzi osoba świadoma swojego wyboru, rokuje to znacznie lepiej. Taki ktoś będzie miał większe poczucie satysfakcji z tego, co robi. Tak więc wiedza wejściowa jest istotna, ale patrzymy też na inne aspekty, np. pozytywne “zakręcenie”. Samo studiowanie nie jest pewnie szczególnie trudne, ale późniejsza praca, jeśli chce się w niej odnosić sukcesy, zdecydowanie wymaga pasji! Jeśli komuś wystarczy bycie „trybikiem w maszynie”, to wszędzie może nim być i nie potrzeba do tego ani wyjątkowego wykształcenia, ani wielkiej motywacji. Jeśli jednak pragnie osiągnąć coś satysfakcjonującego w obszarze drug discovery, wymaga to wysokich kompetencji i naprawdę ogromnej determinacji. Dlaczego? Ponieważ jest to droga usłana wyzwaniami i trudnościami, a także, co by nie powiedzieć, niestety niepowodzeniami… Trzeba być na to przygotowanym kompetencyjnie oraz mentalnie. Należy wyciągać wnioski i przede wszystkim nie poddawać się. Jak to mówi jeden z (kontrowersyjnych skądinąd) prezydentów: “Never, ever, ever give up!”. (śmiech)
KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ
Opracowanie: Patrycja Bojdo, Mateusz Kozłowski.
Część druga wywiadu pojawi się już wkrótce!