Jak pracuje się w aptece w Irlandii?

Rozmowa z mgr farm. Patrycją Bagdi – farmaceutką pracującą w aptece ogólnodostępnej w Irlandii.


Jak wspomina Pani okres studiów? 

Okres studiów wspominam bardzo dobrze. Jedną z najciekawszych rzeczy w trakcie studiów była aktywność w PTSF (wtedy jeszcze Młodej Farmacji). Dzięki organizacji poznałam mnóstwo wartościowych ludzi z Polski i innych krajów, brałam udział w wielu ciekawych akcjach i konferencjach, zapoznałam się z możliwościami, jakie daje nam ukończenie farmacji. 

Same studia i naukę zasadniczo wspominam dobrze, natomiast z perspektywy czasu widzę, że uczyliśmy się szczegółowo wielu nieprzydatnych rzeczy, natomiast zdecydowanie za mało było praktyki, zbyt mało nauki typowo o lekach i chorobach. 


Co skłoniło Panią do wyjazdu? Czy łatwo było znaleźć pracę za granicą?

W Polsce pracowałam w aptece otwartej. Po stosunkowo niedługim czasie zaczęła rodzić się we mnie frustracja związana między innymi z tym, jak bardzo prawo wiąże nam ręce i jak mało możemy w aptece zrobić, pomimo naszego wykształcenia i wiedzy. Wiele aspektów pracy w aptece bardzo mi się podobało, jednak odsyłanie pacjentów z każdą najmniejszą drobnostką było męczące dla nich, dla lekarzy i dla mnie. Zaczęłam szukać dla siebie innej drogi i po jakimś czasie uznałam, że może warto pozostać w aptece i zobaczyć jak ta praca wygląda gdzie indziej. 

Jeśli chodzi o znalezienie pracy, to było to całkiem proste. Na pewno z pomocą przyszła płynna znajomość angielskiego i poprzednie zagraniczne doświadczenia.


Czy brała Pani udział w stażach/praktykach zagranicznych w trakcie studiów? Jeśli tak – czy sądzi Pani, że mogło to wpłynąć na późniejszą karierę i ułatwiło decyzję o wyjeździe?

W trakcie studiów odbyłam miesięczną praktykę w Turcji (SEP) oraz byłam na Erasmusie we Włoszech. Oprócz tego w trakcie studiów spędziłam kilka miesięcy w Wielkiej Brytanii i USA. Te ostatnie wyjazdy nie były związane z farmacją, natomiast zdecydowanie pomogły w szlifowaniu języka i otwarciu się na perspektywę mieszkania poza Polską. 


Jakie widzi Pani największe plusy w pracy za granicą w zawodzie farmaceuty? 

Praca za granicą to bardzo cenne doświadczenie. W Irlandii praca w aptece znacznie różni się od pracy w Polsce. Warto wspomnieć, że tutaj opieka farmaceutyczna to standardowa część naszej codziennej pracy. Nie jest to żadna dodatkowa usługa – jako farmaceutka, specjalistka od leków mam obowiązek upewnić się, że terapia jest bezpieczna dla danego pacjenta. Jest to moja odpowiedzialność. Jeśli wydany lek zaszkodzi pacjentowi, ponieważ nie wyłapałam jakiejś interakcji czy nie dowiedziałam się od pacjenta, że jest na coś uczulony, poniosę za to odpowiedzialność.  

Zdobyłam również sporo doświadczenia w kwestii szczepień – tutaj sami kwalifikujemy do szczepienia na grypę czy covid. Kiedy zaczęłam tutaj szczepić, w Polsce to było jeszcze nie do pomyślenia.


Jakie największe różnice zauważyła Pani między ,,polską farmacją” a farmacją w Irlandii?

Na pewno wspomniane wyżej podejście do opieki farmaceutycznej i przeglądów lekowych. Kolejną różnicą jest odpowiedzialność farmaceuty, także wspomniana wyżej. W Irlandii do otwarcia apteki również wymagana jest obecność farmaceuty, natomiast różnica jest taka, że tutaj bez farmaceuty apteka się nie otworzy. Głównie dlatego, że żadna inna osoba poza farmaceutą nie jest uprawniona do wydania recepty i omawiania działania leków i interakcji. W aptece role są podzielone inaczej niż w Polsce. Mamy tutaj sprzedawców OTC, osoby te sprzedają kosmetyki, suplementy oraz pobierają opłaty za leki. Są również technicy, którzy przygotowują recepty do sprawdzenia przez farmaceutę, tj. wprowadzają je w system i zbierają odpowiednie leki z półek, natomiast ostateczne czynności, czyli przeanalizowanie recepty, interakcji z regularnie przyjmowanie lekami i wydanie leków pacjentowi należy do farmaceuty. Każdy zna swoje miejsce i każdy szanuje siebie nawzajem. Ja nie muszę interesować się tym, które kosmetyki są dzisiaj na promocji, a osoby OTC nie muszą się martwić o to, co jest na recepcie.

Mamy więcej swobody w wydawaniu leków, tj. jeśli pacjent z jakiegoś powodu życzy sobie 35 tabletek metforminy zamiast 30, to mogę mu je wydać bez tłumaczenia się z tego. Jeśli komuś skończy lub przeterminuje się recepta, zawsze mogę wydać na kilka dni, żeby pacjent miał czas na jej zorganizowanie. 

W przypadku błędu na recepcie mogę zadzwonić do lekarza i potwierdzić dawkę czy nazwę leku. Wystarczy moja adnotacja na recepcie, że rozmawiałam z lekarzem i mogę wydać odpowiedni lek. Sytuacje, w których musimy odesłać pacjenta, raczej należą do rzadkości.


Jaką największą radę dałaby Pani studentowi, który planuje szukać pracy za granicą?  

Polecam założenie profilu na LinkedIn. W Irlandii bardzo brakuje farmaceutów i jeśli ktoś mówi płynnie po angielsku, jest szansa, że rekruter się do niego odezwie. Polecam również kontakt z takimi osobami jak ja – polskimi farmaceutami pracującymi za granicą. Wobec aktualnego braku farmaceutów, na pewno jesteśmy w stanie pomóc

Przede wszystkim proszę się nie bać i wierzyć w siebie. Jeśli ukończyłaś(-eś) farmację i mówisz w innym języku, to znaczy, że jesteś w stanie się wiele nauczyć. Oczywiście adaptacja do życia i pracy może być trudna, ale zdecydowanie warto. 

Przygotowały: Julianna Pijaj i Olga Rybak









©  Polskie Towarzystwo Studentów Farmacji  2024

Zaloguj się używając swojego loginu i hasła

Nie pamiętasz hasła ?

Ta strona używa plików cookie. Więcej informacji

Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Dzięki nim możemy indywidualnie dostosować stronę do twoich potrzeb. Każdy może zaakceptować pliki cookies albo ma możliwość wyłączenia ich w przeglądarce, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje.

Zamknij