Jak zostać farmaceutą w Wielkiej Brytanii? – cz. I

Rozmowa z mgr farm. Bartoszem Sendrowiczem – farmaceutą pracującym w aptece ogólnodostępnej w Wielkiej Brytanii, a także ekspertem w firmie PharmRecruit.


Jak wspomina Pan okres studiów? 

Pierwsze dwa lata studiów wspominam bardzo dobrze. Studiowałem w Poznaniu na Uniwersytecie Medycznym, wtedy jeszcze pod nazwą Akademii Medycznej. Byłem ciekawy świata, który uwielbiałem eksplorować, a nauka przychodziła mi wówczas wyjątkowo łatwo. W związku z tym, że mieszkałem w akademiku z fajną ekipą, to oprócz nauki było oczywiście też dużo zabawy. 😊

Poważne studia zaczęły się dla mnie na trzecim roku, kiedy to intensywność nauki znacząco wzrosła. Mimo napiętego grafiku wciąż można było jednak znaleźć czas na rozrywkę i pasje, w moim przypadku koszykówkę i zespół muzyczny.

Często z łezką w oku wspominam tamte czasy, ale pocieszające jest to, że znajomości zawarte w tamtym okresie trwają do dziś i co jakiś czas spotykamy się w starym gronie.


Co skłoniło Pana do wyjazdu? Czy łatwo było znaleźć pracę za granicą?

Od początku mojej kariery farmaceuty próbowałem różnych ścieżek, aby znaleźć swoją właściwą drogę. Zaraz po studiach, jeszcze w Polsce, pracowałem przez jakiś czas w aptece otwartej. Później przez niecały rok byłem zatrudniony w aptece szpitalnej w Poznaniu, a następnie spróbowałem swoich sił jako przedstawiciel medyczny.

W końcu przyszedł moment, kiedy to odezwał się do mnie człowiek, który rekrutował do pracy w Wielkiej Brytanii i wówczas podjąłem decyzję, że chcę spróbować. Wpłynęły na to głównie 2 kwestie: ciekawość i atrakcyjność oferty.

Sam proces rejestracji w RPSGB (Royal Pharmaceutical Society of Great Britain, której funkcje regulacyjne przejęła później GPhC – General Pharmaceutical Council – odpowiedniki polskiej Naczelnej Izby Aptekarskiej) przebiegł sprawnie, wszystko załatwiłem w ciągu 5-6 tygodni, a jak wspomniałem wcześniej, rekruter sam się do mnie odezwał, więc odpowiadając na pytanie – praca bardziej znalazła mnie niż ja ją.😊


Czy brał Pan udział w stażach/praktykach zagranicznych w trakcie studiów? Jeśli tak – czy sądzi Pan, że mogło to wpłynąć na późniejszą karierę i ułatwiło decyzję o wyjeździe?

Niestety nie brałem udziału w takich inicjatywach, choć za moich czasów kilku osobom udało się wyjechać za granicę w ramach programu Erasmus. Zdarzało się to sporadycznie. Nie przypominam sobie jednak wyjazdów stricte związanych z zagranicznymi stażami lub praktykami. To był czas przed wstąpieniem Polski do Unii Europejskiej i współpraca międzynarodowa pomiędzy uczelniami nie była tak rozwinięta jak dzisiaj.

Mimo braku doświadczenia w tego typu wyjazdach uważam, że jest to bardzo dobra idea. Mogą zyskać adepci kierunku, ale w nie mniejszym stopniu także uczelnia, która dzięki wymianie doświadczeń i wykorzystaniu obserwacji swoich studentów może prężniej i bardziej konstruktywnie adaptować sposób przygotowania przyszłych wychowanków do wciąż ewoluującego zawodu farmaceuty (włączając w to szczególnie wciąż słabo rozwiniętą w naszym kraju dziedzinę opieki farmaceutycznej, gdzie możemy garściami czerpać ze wzorców wykorzystywanych w innych krajach).

Co do wpływu na dalsze etapy kariery, to oprócz oczywistych korzyści związanych z poznaniem profesji „od zaplecza” pobyt za granicą ułatwia również nawiązanie kontaktów personalnych, a niejednokrotnie i przyjaźni, stwarzając dla nas korzystne alternatywy rozwoju zawodowego, a niekiedy nawet trwałe osobiste więzi.

Mimo że jak wcześnie wspomniałem, osobiście nie brałem udziału w żadnych praktykach ani stażach związanych z profesją w innym kraju, to miałem jednak wcześniejszy kontakt z zagranicą; przed rozpoczęciem kariery brytyjskiego farmaceuty byłem dwa razy na wyjeździe do pracy w Wielkiej Brytanii. Za pierwszym razem pracowałem przez kilka tygodni w fabryce probówek w Plymouth. Miało to miejsce między czwartym a piątym rokiem farmacji, a już po skończeniu studiów i odbyciu stażu wyjechałem do Londynu na kilka miesięcy i tam imałem się różnych zajęć. Podejmowałem m.in. pracę w pubie i pomagałem przy przeprowadzkach. Te wyjazdy pozwoliły mi poznać „z grubsza” kulturę i mentalność Brytyjczyków. Ktoś, kto przetarł szlak, wie już czego oczekiwać i decyzja o wyjeździe będzie wzbudzała w takiej osobie dużo mniej obaw niż w kimś, kto takiej przygody wcześniej nie przeżył, dla której praca w innych kraju jest czymś całkowicie nieznanym.

Mogę jednak uspokoić również osoby, które chcą spróbować swoich sił bez wcześniejszych doświadczeń z pobytem w innym kraju. Przy odpowiedniej dozie samozaparcia i zdecydowania, taki wyjazd tylko na początku wydawać się może wyzwaniem. Firmy farmaceutyczne dokładają starań, aby zachęcić nowych pracowników do przenosin (są w stałym kontakcie, oferując kompleksową pomoc na każdym etapie rekrutacji, pokrywają koszty relokacji, oferują atrakcyjne bonusy), a osoby takie jak ja, z dużym doświadczeniem w zawodzie ułatwiają im „miękkie lądowanie”.


Druga część wywiadu pojawi się już wkrótce


Przygotowały: Julianna Pijaj i Olga Rybak

©  Polskie Towarzystwo Studentów Farmacji  2024

Zaloguj się używając swojego loginu i hasła

Nie pamiętasz hasła ?

Ta strona używa plików cookie. Więcej informacji

Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Dzięki nim możemy indywidualnie dostosować stronę do twoich potrzeb. Każdy może zaakceptować pliki cookies albo ma możliwość wyłączenia ich w przeglądarce, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje.

Zamknij