Jeśli miałabym obstawiać co najczęściej ludzie (a przynajmniej zdecydowana większość) robią w wolnym czasie, to bez wątpienia wybrałabym oglądanie filmów i seriali. Każdemu z nas zdarzyło się zasiedzieć na Netflixie, zwłaszcza w gorącym okresie zaliczeń i egzaminów. ☺ Agnieszka Adamczyk przyznaje, że często zatraca się w filmowym świecie. Tyle tylko, że nie jako widz, a jako… reżyser!
Mówi się, że człowiek powinien mieć w życiu jakąś odskocznię od codzienności. Jeszcze lepiej, gdy ta odskocznia jest czymś co sprawia, że człowiek się rozwija, uzyskuje jakieś profity, np. radość. Z całą pewnością mogę się zgodzić z tymi słowami, bo sama takowe zajęcie posiadam. Jest nim reżyseria i choć pasją bym tego chwilowo jeszcze nie nazwała, to hobby już jak najbardziej. Jak to się zaczęło? W sumie to do końca nie pamiętam, aczkolwiek działo się to jakoś pod koniec drugiej klasy liceum. Zaczęłam wtedy zastanawiać się, co dalej począć ze swoim życiem i postanowiłam skorzystać z pomocy ,,wujka Google” . Dosłownie wpisałam w wyszukiwarkę ,,zawody” i czytałam po kolei o każdym, jaki znalazł się na liście. Jak już pewnie się domyślacie reżyser też na niej był i przykuł moją uwagę na dłużej. Niestety od samego czytania o danym fachu nie zostaje się specjalistą, więc postanowiłam dowiedzieć się jak to zrobić i cóż…. Dostanie się na studia reżyserskie graniczy niemalże z cudem. ,,Farmację” mogą studiować osoby, które nie mają pojęcia o tym zawodzie, zaś na kierunek ,,Reżyseria” przyjmuje się ludzi z pewnymi nabytymi już umiejętnościami. Same studia polegają tylko na oszlifowaniu talentu i wkręceniu się w środowisko filmowe. Po przeczytaniu wymagań i zorientowaniu się jak wygląda egzamin na reżyserię we wszystkich szkołach filmowych w Polsce, na swoje własne życzenie zabiłam w sobie wszelkie chęci, by chociaż spróbować coś zrobić w tym kierunku.
Nie wiem co mi ,,odbiło”, ale pewnego dnia natrafiłam na jakiś konkurs filmowy, pożyczyłam aparat od kolegi i niezdarnie nakręciłam jakiś ,,film”, który później jeszcze bardziej niezgrabnie zmontowałam i wysłałam…. I wiecie co? Komuś ,,odbiło” jeszcze bardziej, bo postanowił w tym konkursie mój ,,film” wyróżnić. Wywołało to we mnie taką eksplozję szczęścia, że za pierwsze zarobione pieniądze kupiłam kamerę, którą kręcę do dzisiaj i gdy tylko mam taką możliwość, to to robię. Mam za sobą naprawdę dużo projektów, które zaczęłam, lecz nie udało mi się ich skończyć z różnych względów. A to aktor mi się wykruszył, a to historia okazała się nietrafiona, ale mimo tego wszystkiego i tak do tego wracam, bo to po prostu lubię. W reżyserii najbardziej pociąga mnie to, że rzeczywistość za pomocą filmu można pokazać znacznie gorzej, ale również znacznie lepiej. Najbardziej zadziwia i intryguje mnie fakt, że najtrudniej przedstawia się rzeczywistość właśnie taką, jaka jest naprawdę…. Przy produkcji filmu jest masa pracy. Dźwięk, oświetlenie, ułożenie kamery, aktorzy, trzeba znaleźć miejsce i chętne osoby do pomocy. Na samą myśl się odechciewa, ale… jak już się to zaczyna robić, to cały świat wokół znika i to chyba właśnie chodzi, co nie? Jestem świadoma, że profesjonalnym reżyserem raczej nie zostanę ze względu na to, iż postanowiłam skupić się na studiach i pracy, czyli na tym, co jest w życiu pewne i da mi realne możliwości utrzymania się i zostania niezależnym finansowo człowiekiem.
Kiedy tylko mogę to pojawiam się na różnych warsztatach filmowych i kursach, bo nie oszukujmy się… Czasem nauka o tym, jak zrobić dobre ujęcie jest bardziej pasjonująca, niż budowa spektofotometru. ☺ Z pewnością każdemu życzę takiej zajawki na coś, co sprawi, że gdy zerkniecie na telefon sprawdzić, która jest godzina, to macie 10 niedobranych połączeń od mamy, bo zniknęliście na 7 godzin i wszyscy szukają już waszych zwłok.
Autor: Agnieszka Adamczyk
Agnieszka Adamczyk – studentka II roku studiów farmaceutycznych na ŚUM. Działa w Oddziale PTSF Sosnowcu. Chętnie nawiązuje nowe znajomości i uwielbia tańczyć. Oprócz filmów bardzo lubi tworzyć różne pyszności w kuchni.
Opracowanie: Małgorzata Grabowska