Praktyki wakacyjne są integralną częścią studiów farmaceutycznych. Większość studentów odbywa je w Polsce: w aptekach ogólnodostępnych (po III roku) i aptekach szpitalnych lub firmach farmaceutycznych (po IV roku). Interesującą alternatywą jest zorganizowanie ich – przynajmniej częściowo – za granicą. Daje to możliwość poznania obcych systemów funkcjonowania aptek czy też firm farmaceutycznych, jak również pogłębienia znajomości języków obcych, ze szczególnym uwzględnieniem słownictwa branżowego, ale także przyjemnego spędzenia czasu w nowym otoczeniu.
Pragnę podzielić się swoimi doświadczeniami w odbywaniu praktyki za granicą, sama doskonale wiedząc, jak takie doświadczenia mogą przydać się innym, którzy na własną rękę, a nie za pośrednictwem organizacji studenckiej lub programu wymiany, próbują zorganizować sobie praktykę zagraniczną. Tekst ten dedykuję więc przede wszystkim studentom I i II roku😊, próbując opisać w nim podobieństwa i różnice, zarówno rzeczy istotne, jak również takie, które dla niektórych mogą wydać się banalne.
Będąc studentką III roku farmacji Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego i znając dobrze język niemiecki, jeszcze zimą, rozpoczęłam poszukiwanie zagranicznej apteki, która zechce przyjąć mnie na praktykę. Mój wybór padł na średniowieczne miasto powiatowe we wschodnich landach Niemiec – jednym z argumentów było położenie stosunkowo blisko Polski i związane z tym mniejsze koszty podróży i pobytu, biorąc pod uwagę, że za praktyki te nie otrzymuje się wynagrodzenia. Miasto to liczy około 50 tysięcy mieszkańców i znajduje się w nim blisko 20 aptek, co daje średnią ok. 2,5-2,8 tysiąca mieszkańców na jedną aptekę. Bywając wcześniej w tym mieście, poszukiwania rozpoczęłam od wytypowania kilku aptek, do których wysłałam maile z prośbą o możliwość odbycia praktyki.
Po niedługim czasie nadeszła odpowiedź z zaproszeniem na rozmowę kwalifikacyjną do jednej z aptek – tak to wówczas nazywałam, chociaż tak naprawdę było to bardzo miłe spotkanie, mające na celu wzajemne poznanie się, choć z pewnością także rozpoznanie przez uroczą Panią Kierownik, zarówno mojej wiedzy, jak i znajomości języka niemieckiego. Pani Kierownik przychyliła się do mojej prośby – okazało się, że nikt z Polski jeszcze nie odbywał praktyki w tej aptece, co być może – na zasadzie „egzotyki” – także przemawiało na moją korzyść.
Uskrzydlona tak pozytywnym obrotem sprawy zwróciłam się z prośbą do Pana Dziekana, który z wielką życzliwością wyraził zgodę na rozłożenie praktyki na część niemiecką i część polską. Po załatwieniu pozostałych formalności w Dziekanacie, w tym złożeniu zgody ze strony apteki na przyjęcie na praktykę i pobraniu dziennika praktyk, rozpoczęłam kolejny etap przygotowań. Tak jak i w Polsce musiałam być wyposażona w fartuch, lekkie obuwie na zmianę i zeszyt, w którym miałam zapisywać wykonywane receptury. Po zakupieniu biletów kolejowych i ogarnięciu lokum, w lipcu wybrałam się w podróż – muszę w tym miejscu dodać, że nigdy wcześniej nie miałam kontaktu z apteką z drugiej strony lady, a praktykę w Niemczech odbywałam przed praktyką w Polsce, w związku z czym nie byłam „skażona” żadnymi ani dobrymi, ani złymi nawykami.
„Moja” apteka została założona w 2000 roku. W 2017 roku przeszła ona gruntowny remont i modernizację, w wyniku czego stała się bardzo nowoczesną firmą, wykorzystującą nowinki techniczne w codziennej pracy. Między innymi zautomatyzowany został proces zarządzania zapasami magazynowymi, zakupiono specjalne urządzenie do kompletacji leków. Apteka otwarta jest w typowych godzinach: od poniedziałku do piątku 8-19, w soboty 9-16, a w soboty wakacyjne 9-14. Praktyki odbywałam od poniedziałku do piątku, w godzinach od 9 do 15 (8 godzin dydaktycznych), w związku z czym popołudnia i wieczory miałam dla siebie – zwiedzałam miasto i okolice oraz poznawałam nowych znajomych.
Apteka położona jest na parterze w pasażu handlowym przy głównej ulicy miasta i posiada dużą witrynę, będącą swoistą wizytówką, w której pięknie wieczorem oświetlonych, ogromnych oknach – podobnie chyba jak na całym świecie – eksponowane są dla przechodniów reklamy kosmetyków i kolorowe tablice z informacjami na temat leków. Apteka dostosowana jest dla pacjentów niepełnosprawnych, począwszy od wielopoziomowego parkingu pod budynkiem, z bezpłatnymi miejscami dla klientów apteki i windy, która dowozi pacjentów na poziom 0, po podjazd ułatwiający wejście od strony ulicy. Chociaż apteka nie pełni dyżurów nocnych i świątecznych, to jednak ciekawostką dla nas może być umieszczony przy drzwiach wejściowych, z dostępem z zewnątrz lekomat, przeznaczony dla służb ratowniczych i pacjentów w nagłych przypadkach, w którym mogą oni odebrać, na podstawie specjalnego PIN-u, leki poza godzinami pracy apteki, w tym wyprodukowane dla nich specjalnie na cito leki recepturowe.
Po wejściu do apteki znajdujemy się w dużej sali obsługowej z kilkoma stanowiskami do sprzedaży leków, która podobna jest do sal w aptekach polskich. W jej rogu znajduje się – także spotykany w Polsce – kącik dla dzieci, w którym mogą one miło przy zabawie spędzić czas oczekiwania na rodziców zajętych zakupami. W sali sprzedaży umieszczony jest pojemnik do utylizacji przeterminowanych leków przynoszonych przez pacjentów. Osobny pokój przeznaczony jest do wykonywania leków recepturowych. Oczywiście nie może zabraknąć magazynu leków, miejsca spożywania posiłków i spotkań personelu oraz pokoju socjalnego z kanapą do wypoczynku w czasie pracy, a także dwóch toalet, w tym jednej z prysznicem. Każde niemalże pomieszczenie wyposażone jest w lodówki, niezliczone szafki i regały ze szczegółowymi opisami zawartości, w tym specjalne zamykane na klucz meble dla leków pod szczególnym nadzorem.
Niemiecka apteka to często także mini poradnia. I tu coś, czego nigdy nie spotkałam w polskich aptekach – to znajdujący się przy wejściu osobny pokój – gabinet konsultacyjny (Beratungszimmer) do poufnych rozmów z pacjentem, na które można umówić się także online. W pokoju tym odbywają się również indywidualne konsultacje dla alergików, astmatyków, diabetyków oraz z dziedziny medycyny ortomolekularnej, leczenia homeopatycznego, dietetyki, żywienia dojelitowego, ziołolecznictwa, stomatologii, kosmetologii. Można tam również – kolejna ciekawostka – zasięgnąć porad związanych z wakacyjnymi podróżami, w tym niezbędnymi w danych krajach szczepieniami czy też wyposażeniem apteczki samochodowej. W pokoju tym także przeprowadza się szczepienia przeciw grypie i koronawirusowi, wykonuje się podstawowe badania krwi, różnego rodzaju testy oraz bada się niedobory składników mineralnych, witamin i przeciwutleniaczy. Z uwagi na kameralny charakter tego pomieszczenia, personel pomaga tam w doborze pończoch uciskowych – do czego przywiązuje się dużą wagę. Pokój ten wyposażony jest w stolik, foteliki i kanapę – swoistą kozetkę psychoanalityka.
Każda firma to przede wszystkim zaangażowani w nią ludzie. Zespół apteki tworzy jedenastu pracowników, w tym czterech farmaceutów i czterech techników farmaceutycznych, którzy oprócz bieżącej obsługi pacjentów związanej z wydawaniem leków, specjalizują się w doradztwie leczenia różnych chorób i mają dodatkowe obowiązki, o których wspomnę. Wszyscy pracownicy merytoryczni to kobiety.
Kierowniczka apteki, jak również jej zastępczyni, oprócz bieżącej obsługi pacjentów – o czym wspomniałam – zajmują się sprawami biurokratycznymi, współpracą z hurtowniami, laboratoriami i urzędami, one również sygnują ostatecznie wszelką dokumentację medyczną i receptury. Posiadają one tytuł Apothekerin, który po ukończeniu specjalnymi egzaminami państwowymi jednolitych studiów otrzymują obecnie absolwenci farmacji i który to tytuł jest na równi z innymi tytułami zawodowymi po studiach drugiego stopnia: magister czy lekarz.
Dwie panie inżynier farmacji (Pharmazie-Ingenieurin – taki tytuł noszą absolwenci trzyletnich studiów farmaceutycznych prowadzonych w Niemieckiej Republice Demokratycznej, jeszcze przed upadkiem muru berlińskiego) – posługujące się także językiem angielskim – wykonują ponadto leki recepturowe, w tym jedna z nich wykonuje w razie potrzeby podstawowe badania krwi, takie jak glukoza, cholesterol.
Cztery panie posiadają tytuł PTA (Pharmazeutisch-technische Assistenten – który otrzymuje się po dwuletniej nauce w szkole pomaturalnej i półrocznym stażu w aptece, odpowiednik naszego technika farmaceutycznego). Do ich obowiązków należy także wykonywanie leków recepturowych, pomoc w doborze przedmiotów ortopedycznych oraz wykładanie leków. Do głównych zadań jednej z pań PTA należy zaopatrzenie w leki, współpraca z innymi aptekami i dostawcami oraz dbanie o wystrój i dekorację apteki oraz kampanie skierowane do pacjentów.
Jedna pani zatrudniona jest na stanowisku PKA (Pharmazeutisch-kaufmännische Angestellte – to tytuł nadawany po ukończeniu trzyletniej szkoły zawodowej, można przetłumaczyć go jako sprzedawca farmaceutyczny). PKA odpowiada przede wszystkim za organizację i marketing, zajmuje się głównie zarządzaniem towarami, w tym zamawianiem i przechowywaniem leków, sprawdzaniem terminów ważności i stanów magazynowych, a także obsługą faktur. PKA, w przeciwieństwie do farmaceuty i PTA, nie może udzielać porad dotyczących leków, ani ich wydawać.
Jedyni mężczyźni w zespole to dwaj kierowcy, wyposażeni w bardzo atrakcyjnie oklejone małe samochody miejskie… I tutaj także ciekawostka – apteka, w której odbywałam praktykę świadczy usługę kurierską dowozu leków do domów pacjentów, szczególnie starszych i niepełnosprawnych lub obłożnie chorych. Podczas zamawiania leków recepturowych lub w danym momencie niedostępnych, pada pytanie: czy lek przywieźć?
Wszyscy pracownicy ubrani są w jednakowe białe fartuchy z firmowym logo apteki lub estetyczne jednokolorowe koszulki polo także z takim logo. Podkreślenia wymaga fakt inwestowania kierownictwa w stałe doszkalanie pracowników, czy to w formie szkoleń wewnętrznych, czy też różnego rodzaju kursów i szkoleń organizowanych przez podmioty zewnętrzne z zakresu opieki farmaceutycznej, czy też omówionego wcześniej poradnictwa świadczonego w aptece.
Oferowany stale asortyment stanowi ponad piętnaście tysięcy opakowań blisko pięciu tysięcy leków, a także kosmetyków, produktów pielęgnacyjnych itp. W przypadku jakiegokolwiek braku leki są błyskawicznie sprowadzane. Większość leków w Niemczech dostępna jest tylko na receptę (Versschreibungspflichtig). Recepty występują w różnych kolorach: różowe – na leki refundowane w dużym stopniu przez państwo, niebieskie – refundowane w całości przez prywatne kasy ubezpieczeniowe, oczywiście dla osób w tych kasach ubezpieczonych, zielone – na leki pełnopłatne, żółte – na leki narkotyczne. Kolorystyka recept determinuje okresy ich archiwizowania. Leki można zamawiać za pośrednictwem formularza online lub przy wykorzystaniu bezpłatnej aplikacji, a także skorzystać z porady farmaceuty poprzez czat. Zamówione leki recepturowe można odebrać zwykle tego samego dnia, już po czterech godzinach.
Co ciekawe apteka oferuje – oprócz, co oczywiste, leków dla ludzi – także leki weterynaryjne, produkty do pielęgnacji i dietetyczną karmę dla zwierząt, a także pomoc w ich domowym leczeniu, porady dotyczące szczepień i literaturę weterynaryjną. Inną ciekawostką są usługi związane z pomocą w przygotowaniu się do podróży, dobór leków do uzupełnienia apteczki samochodowej, uwzględniający wymagania prawne obowiązujące w tym względzie w poszczególnych krajach, a także specyficzne indywidualne potrzeby kierowcy i pasażerów.
Z uwagi na inny niż w Polsce system opieki zdrowotnej, apteka oferuje także ciekawą usługę karty klienta, na której zapisywane są wszystkie zakupy, a także informacje o pacjencie. Na koniec roku klient otrzymuje wydruk dla kasy chorych i urzędu skarbowego, uprawniający do różnego rodzaju odpisów. Ponadto dzięki swoistej historii zakupów można odtworzyć wiele bardziej lub mniej istotnych faktów, takich jak wzajemne oddziaływanie leków dotychczas przyjmowanych i nowo przepisanych, nazwę leku na kaszel, który pomógł zimą, czy stopień filtra w kremie do opalania używanego podczas ubiegłorocznych wakacji. Istotne jest również to, iż na koncie stałego pacjenta zapisane są bardzo ważne informacje dotyczące jego stanu zdrowia, przebytych chorób, przyjmowanych leków itp. pomocne w doradztwie ze strony pracowników apteki. Poza tym podczas zakupów z kartą klienta artykułów z asortymentu samoobsługowego pacjent otrzymuje atrakcyjny rabat.
Podczas praktyki – ze względu nie tylko na jej program – szczególną wagę przywiązywałam do sporządzania leków recepturowych. Jak już wspomniałam, do ich wykonywania przeznaczony jest osobny pokój – laboratorium wyposażone w najnowocześniejszy sprzęt. Na ścianach laboratorium wiszą niezliczone karteczki z piktogramami oraz instrukcje przypominające i ułatwiające bieżące funkcjonowanie personelu, w tym procedury sporządzania leków. Ponadto stosuje się – i tutaj kolejna ciekawostka, jak mi powiedziano swoisty patent tej apteki – kolorowe oznaczenia opakowań, informujące o szkodliwości substancji (pomarańczowy – dla szkodliwych dla skóry i oczu, niebieski – dla wydzielających szkodliwe opary i czerwony – dla najbardziej niebezpiecznych) i sposobach ochrony przy wykonywaniu receptur w zależności od oznaczenia (odpowiednio rękawiczki i okulary ochronne, maska i okulary ochronne lub wszystkie trzy jednocześnie).
Leki wykonywane są niezwykle precyzyjnie i sterylnie. Przed rozpoczęciem wykonywania leku stosuje się metodę Plausibilität – czyli sprawdzenia wiarygodności receptury. Wiąże się to z kontrolą dawek, pH, sprawdzeniem potencjalnych niezgodności chemicznych i fizycznych oraz ewentualnym sprawdzeniem sposobów zapobiegania takim niezgodnościom. W tym celu wykorzystywana jest zarówno dostępna w laboratorium literatura, jak i specjalny program komputerowy, który po wprowadzeniu danych (w tym nazw składników leku i dawek) analizuje możliwe niezgodności i proponuje metody sporządzenia leku oraz przydatne narzędzia pracy. Produkty składowe są kilkakrotnie odmierzane, także kilkakrotnie sprawdzana jest dawka leku, w tym na podstawie wieku i stanu zdrowia pacjenta. Ponadto stosuje się metody badania tożsamości substancji przy wykorzystaniu spektroskopii w bliskiej podczerwieni (ang. Near Infrared – NIR). Służy do tego specjalne, kosztowne urządzenie – spektrofotometr, który wykonuje zdjęcie, wykreśla widmo i rozpoznaje substancję, a następnie wprowadza dane do komputera za pomocą USB.
Do sporządzania maści i kremów wykorzystuje się urządzenie mieszające Topitec, podobne w swym działaniu do unguatora. To urządzenie również wykorzystuje program komputerowy, do którego wprowadza się wszystkie dane i otrzymuje potwierdzenie poprawności receptury. Wykonanie niektórych leków wymaga jednak użycia tradycyjnego moździerza.
Każda czynność przy produkcji jednego leku wiąże się z zastosowaniem nowych narzędzi, które po użyciu odkładane są do specjalnych osobnych pojemników, w celu poddania ich sterylizacji lub – w przypadku narzędzi jednorazowych – utylizacji. Rygorystyczne zasady sprzątania stanowiska pracy wiążą się z dodatkowymi obowiązkami, lecz dają pewność sterylności przy wykonywaniu kolejnych receptur.
Każda czynność także jest dokumentowana w specjalnym programie komputerowym, zaś sporządzenie leku kończy wydruk etykiety – naklejki na opakowanie z informacją o składzie substancji pomocniczych, a nawet ostrzeżeniem dotyczącym ochrony przed dziećmi – i odpowiednie oznakowanie opakowania oraz sporządzenie i wydrukowanie protokołu, starannie przechowywanego.
Czynności sporządzania leków recepturowych i dokumentacja z tym związana są poddawane szczególnej kontroli ze strony instytucji nadzorujących pracę aptek. Warunki przechowywania leków oraz produktów do ich wytworzenia są także stale monitorowane i także dokumentowane. Do tego również służy specjalny program komputerowy, który analizuje szczegółowo datę kontroli, termin ważności, producenta, dostawcę, szarżę produkcyjną, czy współczynnik korekcji w zależności od ubytku masy dla niektórych substancji. Na koniec drukuje się raport dla celów dokumentacyjnych w przypadku kontroli zewnętrznej.
Apteka regularnie uczestniczy w badaniach prowadzonych przez niezależne laboratoria badawcze, podczas których sprawdzane są receptury pod kątem zawartości, czystości konsystencji, etykietowania itp. Podczas praktyki miałam okazję wykonać wiele leków recepturowych, wykorzystując wiedzę zdobytą podczas trzech lat studiów.
Czymś niezwykłym była wyjątkowa otwartość personelu apteki na nowego praktykanta i wtajemniczanie go we wszystkie tajniki pracy aptekarza. Od pierwszego dnia byłam dopuszczana do najbardziej skomplikowanych procedur i kosztownych urządzeń. Byłam w pełni zaangażowana w wypełnianie dokumentacji farmaceutycznej. Uzupełniałam także dane w specjalnych programach komputerowych dla instytucji kontrolnych. Wykonywanie leków było niezwykle pouczające, jednak najprzyjemniejszy był kontakt z pacjentami, którzy także z zainteresowaniem i życzliwością podchodzili do nowej aptekarki. Każdego dnia wypełniałam dziennik praktyk, opisując wszystkie realizowane zadania, zaś w zeszycie pomocniczym wpisywałam receptury i czynności związane z ich sporządzeniem.
Na zakończenie pozwolę sobie na kilka refleksji osobistych po odbyciu praktyki w Niemczech. Przede wszystkim niezwykła życzliwość ze strony całego zespołu apteki wobec mojej osoby – jakby nie było z obcego kraju, bez wątpienia z nieco innym przygotowaniem, a już z pewnością z brakiem doświadczenia. Duża doza wiedzy praktycznej przekazana mi przez moich opiekunów praktyki. Ogromne zaufanie, jakim zostałam obdarzona podczas wykonywania leków i prowadzenia dokumentacji. Fantastyczna, rodzinna atmosfera panująca wśród personelu, w którą zostałam od pierwszego dnia włączona. Wielce opiekuńcze podejście farmaceutów do pacjentów – bardzo często byłam świadkiem serdecznych powitań, jakby najlepszych przyjaciół, a czasem wręcz wychodzenia aptekarek zza lady i czułego przytulania szczególnie starszych pacjentów, co było bardzo miłe, wręcz wzruszające. Bardzo duża liczba stałych pacjentów, od lat związanych z tą apteką. Niesamowity szacunek, jakim cieszy się zawód farmaceuty u naszych zachodnich sąsiadów. To wszystko powoduje, że swoją pierwszą praktykę zrealizowaną w Niemczech zapamiętam na zawsze – to była naprawdę owocna nauka i wspaniała przygoda.
Antonina Kuty