Większość przyszłych i obecnych farmaceutów w Polsce dziedzinę farmacji klinicznej zna jedynie w teorii. Niektórzy jednak mieli okazję zapoznać się ze stroną praktyczną oraz kontynuować swój rozwój w tym kierunku. W gronie tych osób znalazła się pani mgr farm. Kamila Urbańczyk, będąca prelegentem konferencji „Rola farmaceuty w farmakoterapii onkologicznej” organizowanej w ramach projektu „Przyszłość Farmaceuty” przez PTSF Oddział Łódź. W rozmowie z Panią Kamilą dowiedzieliśmy się m.in. o różnicach w procesie farmakoterapii onkologicznej w Polsce oraz poza granicami kraju (na podstawie doświadczenia ze staży zagranicznych, w których Pani Kamila miała możliwość uczestniczyć). Serdecznie zapraszamy do lektury!
MC: Onkologia jest trudną dziedziną nie tylko ze względów merytorycznych, ale także etycznych/emocjonalnych. Czy w związku z tym farmaceuci są chętni do podejmowania aktywności w tym obszarze? (np. na podstawie wyboru ścieżki kariery zawodowej obranej przez znajomych studentów i absolwentów).
KU: Rzeczywiście emocjonalne i etyczne aspekty pracy w dziedzinie onkologii dla niektórych mogą okazać się nie do przezwyciężenia. Uważam, że dotyczy to większości obszarów pracy farmaceuty klinicznego ze względu na bezpośredni kontakt z pacjentami i ich zmaganiami z chorobą. Każdy musi wypracować swój własny sposób radzenia sobie z trudnymi sytuacjami. Farmaceuci, których poznałam podczas dotychczasowych praktyk mieli w sobie ogromne poczucie misji zawodowej i zrozumienia sytuacji chorego, co pomagało im w wykonywaniu swojej pracy. Myślę, że w Polsce nie brakuje pasjonatów tak trudnych dziedzin jak onkologia. Pokazuje to chociażby fakt istnienia Polskiego Towarzystwa Farmaceutów Onkologicznych. Niestety, obecnie te zainteresowania nie wiążą się z możliwością ich realizowania na oddziale szpitalnym. Osobiście staram się skupić na pomocy, której mogę udzielić pacjentowi jako farmaceuta, zdając sobie sprawę z niemożności kompleksowego rozwiązania wszystkich problemów. Pozwala to na zachowanie empatii i jednocześnie zdrowego dystansu.
MC: Nawiązując do zagranicznych staży, jakie są różnice w roli farmaceuty w procesie farmakoterapii onkologicznej w szpitalach w Polsce i za granicami kraju?
KU: Dzięki programom Erasmus+ oraz Student Exchange Programme organizowanemu przez IPSF i miałam przyjemność odbywać staże na oddziałach szpitali w Słowenii, Francji i Irlandii Północnej. W dwóch ostatnich miejscach obserwowałam między innymi codzienne obowiązki farmaceutów klinicznych specjalizujących się w onkologii. Z tego względu mogę opowiedzieć odrobinę na podstawie własnych doświadczeń.
W Polsce szczególną rolę w tej dziedzinie pełnią farmaceuci szpitalni, którzy zajmują się przygotowaniem leków cytostatycznych. Dzięki pełnej znajomości substancji z jakimi mają do czynienia na co dzień są w stanie służyć pomocą onkologom w razie wątpliwości i zweryfikować poprawność nadsyłanych przez nich zleceń, chroniąc pacjenta przed niezamierzonymi pomyłkami. W zależności od natężenia pracy w danej jednostce mogą również wspomagać radą pacjentów poprzez tworzenie przewodników lub bezpośrednią rozmowę z wybranymi osobami. Warto wspomnieć, że farmaceuci pracujący w aptece ogólnodostępnej także mają kontakt z pacjentami onkologicznymi, co stwarza okazję do udzielania informacji na temat wsparcia żywieniowego, korzystania z terapii uzupełniającej czy doustnych postaci leków onkologicznych. Oczywiście wszystko zależy od wiedzy i doświadczenia danej osoby, jednak te dwie role są realizowane zarówno w Polsce jak i za granicą.
Znaczącą różnicę pomiędzy naszym krajem, a jego sąsiadami jest obecność farmaceuty klinicznego bezpośrednio na oddziale onkologicznym. Ta rola umożliwia udzielanie porad dotyczących leczenia wspomagającego i podstawowego już przy łóżku pacjenta, pełną weryfikację zleceń lekarskich, uwzględniającą wszystkie leki stosowane przez pacjenta, pomoc w interpretacji wyników badań genetycznych, rozmowę z dotyczącą pierwszych cykli chemioterapii, doustnych leków onkologicznych, stosowania heparyn drobnocząsteczkowych. Obowiązki w dużej mierze zależą od stopnia rozwoju serwisu klinicznego w danym miejscu oraz potrzeb reszty personelu medycznego. W Irlandii Północnej spotkałam się z bardzo zaawansowanym systemem współpracy – farmaceuci kliniczni z wieloletnim doświadczeniem zlecali chemioterapię według specjalnych schematów wypracowanych w porozumieniu z lekarzami. Taka sytuacja ma miejsce również w kilku innych krajach na świecie.
Pomimo braku ugruntowanej pozycji farmaceuty klinicznego podobna kooperacja nie wykracza poza nasze realne możliwości. Dzięki uprzejmości Pani Profesor Anny Wieli-Chojeńskiej, kierownikowi Katedry i Zakładu Farmakologii Klinicznej Wrocławskiego Uniwersytetu Medycznego i Pani Doktor Emilii Filipczyk-Cisarż, ordynatorowi Oddziału Chemioterapii Dolnośląskiego Centrum Onkologii miałam możliwość uczestniczenia w życiu oddziału onkologicznego przez ponad pół roku, jednocześnie odbywając staż zawodowy. Dzięki mojej regularnej obecności w szpitalu, po pewnym czasie współpraca na linii lekarz-farmaceuta stała się czymś zupełnie naturalnym.
MC: Jak wygląda postępowanie rekrutacyjne dla farmaceuty chcącego zacząć specjalizację za granicą?
KU: Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ każdy kraj ma swoje własne kryteria. Osobiście mogę wypowiedzieć się jedynie na temat specjalizacji z farmacji klinicznej. Kluczowa jest znajomość obowiązującego języka danego kursu, posiadanie właściwego certyfikatu językowego i przedstawienie dyplomu ukończenia studiów. W wielu miejscach by przystąpić do specjalizacji należy być zatrudnionym na oddziale szpitalnym, posiadać zgodę pracodawcy, a także uzyskać rekomendację np. od nauczycieli akademickich. W przypadku chęci pracy za granicą w grę wchodzi też nostryfikacja dyplomu czy przedstawienie CV, listu motywacyjnego i odbycie rozmowy rekrutacyjnej, jeśli istnieją pewne limity przyjęć.
MC: Czy warto się zainteresować farmacją kliniczną biorąc pod uwagę fakt, że w Polsce wciąż nie dostrzega się potrzeby obecności farmaceuty na oddziale szpitalnym?
KU: Nie jestem obiektywna w tej kwestii, bo tematem interesuje się już od bardzo dawna ☺ Oczywiście warto! Zwłaszcza, jeśli ktoś chce się ciągle rozwijać, dokształcać, lubi wyzwania, kontakt z ludźmi, ma pewne poczucie misji zawodu i chciałby połączyć zdobytą wiedzę z praktyką. Może obecnie ta dziedzina jest zepchnięta na boczny tor, ale tak naprawdę wiele zależy od nas samych, od farmaceutów. Musimy wykonać pracę u podstaw i wykazać się dużą determinacją aby pozytywna rola, jaką możemy odegrać na oddziale szpitalnym, została zauważona. Mamy jeszcze wiele do zrobienia w Polsce, więc jest to droga dla wytrwałych. Zacięcie naukowe i rozwinięte umiejętności interpersonalne będą niezwykle przydatne. Jednocześnie należy mieć na uwadze, że taka rola niesie ze sobą odpowiedzialność, a czasem konieczność zmierzenia się ze stresującymi i trudnymi sytuacjami.
MC: Czy tok nauczania na studiach w innych krajach, gdzie farmacja kliniczna rozwija się lepiej, znacząco różni się od naszego?
KU: Wszędzie studia składają się z przedmiotów podstawowych, które dają pewne podstawy do dalszego rozwoju. W zależności od kraju w różnym czasie następuje skierowanie edukacji na bardziej kliniczne tory. Niektóre zajęcia mają też nieco odmienny charakter ze względu na kadrę posiadającą praktyczne doświadczenie z zakresu farmacji klinicznej. W Czechach funkcjonuje fakultet przygotowujący do późniejszej specjalizacji. W Wielkiej Brytanii 5. rok studiów stanowi staż, który można odbywać na oddziale szpitalnym. Niezależnie od przekazywanych treści kolejnym krokiem w edukacji jest specjalizacja z farmacji klinicznej. Jeśli ktoś czuje obecnie niedosyt, zachęcam do korzystania z wszelkich wyjazdów, praktyk, udziału w projektach badawczych i pracach realizowanych w ramach kół naukowych. Dzięki takiemu zaangażowaniu zawsze można zyskać więcej. 😉
MC: Czy warto byłoby wprowadzić praktyki dla studentów farmacji nie tylko w aptece szpitalnej, ale również na oddziale?
KU: Dzięki dotychczasowym doświadczeniom mogę śmiało stwierdzić, że praktyka jest niezbędnym elementem kształcenia przyszłych farmaceutów klinicznych, dlatego wprowadzenie jej na oddziały to zdecydowanie dobry krok. Zdaję sobie sprawę, że z wielu względów realizacja takiego pomysłu przysparza wielu trudności, nie jest jednak niemożliwa. Popieram to również jako farmaceutka pracująca obecnie na oddziale szpitalnym w Polsce. Mam nadzieję, że po wypracowaniu odpowiedniego zaplecza będzie to realne.
MC: Serdecznie dziękujemy za udzielenie wywiadu i obecność na konferencji.
Przewodnicząca PTSF Oddział Łódź
Magdalena Czech